Wiadomosci.Goniec.pl > Polska > Czy limit procentów w Polsce jest zbyt wysoki? W wielu krajach kierowcom pozwala się na więcej
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 31.07.2023 15:31

Czy limit procentów w Polsce jest zbyt wysoki? W wielu krajach kierowcom pozwala się na więcej

Zmęczony kierowca
Photo by Johan Funke on Unsplash

W ostatnim czasie coraz częściej słyszymy o nieodpowiedzialnych kierowcach, którzy wsiadają za kierownicę po spożyciu alkoholu. W wielu wypadkach internauci stają w ich obronie, tłumacząc, że "gdyby do zdarzenia doszło w innym kraju", stężenie alkoholu w ich krwi byłoby dopuszczalne. Ile w tym prawdy?

Omawiamy z ekspertem różnice w podejściu do dopuszczalnych limitów alkoholu w organizmie. Skąd taka rozbieżność?

Na samym początku chcemy podkreślić, że absolutnie nie mamy zamiaru usprawiedliwiać kierowców, którzy prowadzą "na podwójnym gazie". Niezależnie od kraju, w którym się znajdujemy, zawsze najlepiej jest zrezygnować z alkoholu, jeśli zamierzamy wsiadać za kierownicę. Niestety, wielu kierowców o tym zapomina, a część z nich uważa, że przepisy w Polsce są po prostu zbyt surowe.

W wielu krajach Europy dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi wynosi znacznie więcej niż nad Wisłą. 0,3 promila dozwolone jest w Bośni i Hercegowinie, Czarnogórze, Serbii i Gruzji, 0,4 promila na Litwie, a 0,5 promila jest dopuszczalne w Austrii, Hiszpanii, Irlandii, Belgii, Danii, Słowenii, Szwajcarii, Finlandii, Andorze, Luksemburgu, Turcji, Bułgarii, Monako, San Marino, Holandii, Portugalii, Włoszech, Łotwie, Chorwacji, Grecji, Niemczech i Francji. To sprawia, że część Polskich kierowców czuje się "pokrzywdzona" - jak to jest, że w Polsce 0,5 promila to już przestępstwo, a w reszcie Europy zaledwie wykroczenie? Sytuacji nie poprawia fakt, że w Liechtensteinie, na Malcie i w Wielkiej Brytanii (pomijając Szkocję) dopuszczalny limit to aż 0,8 promila. Skąd takie duże różnice? W tej sprawie postanowiliśmy skonsultować się z ekspertem od prawa o ruchu drogowym inż. ruchu drogowego, radcą prawnym dr Jonatanem Hasiewiczem.

Jak to się dzieje, że kierowca w Londynie, mając 0,7 promila, zdaniem władz nie stanowi większego zagrożenia dla innych uczestników ruchu, a w Polsce przy ponad trzykrotnie niższym stężeniu możemy mieć nieprzyjemności? Czy w grę wchodzą różnice kulturowe, uwarunkowanie genetyczne? Czy może procenty na wyspach w magiczny sposób mniej wpływają na zdolność kierowców do prowadzenia pojazdów? Skąd te różnice?

- Ogólnie rzecz ujmując, są to względy historyczne. Wielka Brytania ma poziom 0,8 promila, co wynika z uwarunkowań lokalnych. Historycznie w Wielkiej Brytanii kulturowo zakorzenione są Puby, w tym te wiejskie, do których trzeba dojechać drogami polnymi, leśnymi oraz publicznymi. Nie muszę wspominać, iż w miejscach takich nie funkcjonuje zbiorowa komunikacja publiczna, a jeśli nawet funkcjonuje to w ograniczonym zakresie. Są to miejsca spotkań społeczności lokalnych w weekendy i dni wolne od pracy, ale także w tygodniu po pracy. Trend polegający na wypiciu 1 - 2 piw w takich miejscach i powrotu do miejsca zamieszkania jeszcze w tym samym dniu jest silnie zakorzeniony w tych społecznościach lokalnych. W Wielkiej Brytanii wielokrotnie rozważano obniżenie poziomu do 0,5 promila, co każdorazowo spotykało się z silnym oporem tych środowisk, w tym właścicieli takich miejsc - wyjaśnia dr Jonatan Hasiewicz.

Czy te różnice w przepisach wynikają wyłącznie z różnic kulturowych? Okazuje się, że nie do końca. Czynnikiem, który w jakimś stopniu również wpływa na przepisy, jest "kultura jazdy" i… bezpieczna infrastruktura, która rozwinęła się na zachodzie Europy, a która "wybacza" kierowcom nieco więcej.

- Druga kwestia - to kwestia "kultury jazdy" i poszanowania zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego. Wszyscy znamy powiedzenie, iż Polacy "ściśle przestrzegają przepisów ruchu drogowego i znaków drogowych... ale za naszą zachodnią granicą". Nieprzypadkowo dopuszczalne normy od 0,5 do 0,8 promila obowiązują w krajach o wysokiej kulturze jazdy znanych z poszanowania zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego. W takich krajach kierowca z poziomem alkoholu we krwi 0,5 - 0,8 promila wyrządzi potencjalnie mniej szkód, niż kierowca w krajach Europy środkowo-wschodniej. Symptomatyczne jest to, iż kraje Europy środkowo-wschodniej (Polska, Węgry, Czechy, Bułgaria, Rumunia, Słowacja) mają dopuszczalny poziom alkoholu od 0,0 do 0,2 promila. Wynika to z lekceważącego stosunku do spożywania alkoholu, spożywania alkoholu ponad miarę oraz z faktu braku tak zwanej wybaczającej infrastruktury drogowej, która wciąż jeszcze się tworzy w Polsce (poduszki energochłonne, bariery energochłonne, latarnie energochłonne, urządzenia amortyzujące itp.). Należy zwrócić uwagę, iż kraje o najniższej kulturze jazdy i powszechnych zwyczajach jazdy pod wpływem alkoholu mają dopuszczalny poziom alkoholu we krwi na poziomie 0,00 promila (Rosja, Ukraina, Białoruś, Mołdawia) - podsumowuje wyczerpująco Radca Prawny.

Mecenas Piotr Kaszewiak ma piękną partnerkę. Niewielu wiedziało, że to gwiazda TVP

Niezależnie od przepisów, warto kierować się zasadą "Piłeś? Nie jedź!"

Obowiązujący w Polsce limit rzeczywiście może wydawać się dość niski i w naszym kraju wypicie symbolicznej lampki wina czy jednego piwa do obiadu może stanowić ogromne ryzyko. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez amerykański National Institute on Alcohol Abuse and Alcoholism, już nawet niewielkie stężenie alkoholu we krwi znacząco upośledza zdolność do prowadzenia pojazdów i zwiększa ryzyko wypadku.

Obniżenie sprawności w prowadzeniu pojazdów przy wartości BAC (czyli Blood Alcohol Concentration) 0,8 promila stwierdzono w 94% badanych przypadków, a niektóre zdolności kierowców były znacząco upośledzone już przy BAC równym 0,01% (0,1 promila). Przy wartości wskaźnika BAC równej 0,02% (0,2 promila) lub nawet niższej może ulec osłabieniu podzielność uwagi, jeśli informacja wzrokowa pochodzi z dwóch lub kilku źródeł. Jak wynika z badań, począwszy od wartości BAC 0,05% (0,5 promila), u kierowców występują inne rodzaje pogorszenia sprawności, takie jak zaburzenia ruchu gałek ocznych, zmniejszenie odporności na oślepiające światło, gorsza spostrzegawczość i wydłużony czas reakcji. Czy zatem większość europejskich krajów postawiła granicę zbyt wysoko?

Dlaczego inne kraje są bardziej "wyrozumiałe" dla kierowców?

Pomijając kwestię tego, gdzie limity są "właściwe", zastanawiające jest to, skąd tak duże różnice? Poza krajami, które są znacznie bardziej wyrozumiałe dla kierowców, są też i takie, w których wydmuchanie czegokolwiek podczas kontroli trzeźwości jest niedopuszczalne. Najsurowsze pod tym kątem są Czechy, Słowacja, Rumunia, Ukraina, Mołdawia, Rosja, Islandia i Estonia - tam dopuszczalne jest 0,0 promila. Nieco mniej surowa są Albania (0,01 promila) i Kosowo (0,05 promila).

Warto przy tym pamiętać, że wszystkie alkomaty, choć podają wynik w promilach, w rzeczywistości mierzą stężenie alkoholu w miligramach na jeden litr wydychanego powietrza, a następnie dopiero go przeliczają na promile zgodnie z przelicznikiem BBR (ang. Blood Breath Ratio). Co istotne, ten może się różnić pomiędzy krajami - przykładowo w Polsce wynosi 2100:1, a na Malcie, tak samo, jak w Wielkiej Brytanii, 2300:1 - to z kolei oznacza, że choć dopuszczalne jest tam 0,8 promila, to przy tym samym stężeniu nasze alkomaty pokażą wynik 0,73 promila. Nie można więc dopuszczalnych limitów alkoholu we krwi w innych krajach bezpośrednio porównywać do tego, który obowiązuje w Polsce. Warto zatem podczas urlopu pamiętać o przeliczniku BBR, aby uniknąć przykrej niespodzianki podczas kontroli trzeźwości (większość nowoczesnych alkomatów ma możliwość zmiany wspomnianego współczynnika), a najlepiej po prostu zrezygnować z picia.

Skąd takie duże różnice w kwestii dopuszczalnego stężenia alkoholu we krwi pomiędzy europejskimi państwami? Tego tak na dobrą sprawę wyjaśnić się nie da, gdyż każde państwo samo stanowi swoje prawo i nie musi się oglądać na sąsiadów. Kara za przekroczenie dopuszczalnego limitu ma charakter prewencyjny i ma zniechęcać kierowców do wsiadania za kółko po spożyciu lub pod wpływem, a samo stężenie alkoholu w rzeczywistości niewiele mówi o stanie upojenia prowadzącego pojazd. Gdzie zatem leży niewyraźna granica “trzeźwości”?

- Istniejące systemy i progi związane z prowadzeniem pojazdów po użyciu i pod wpływem alkoholu rzeczywiście są zróżnicowane i nie biorą pod uwagę masy, postury i fizjonomii danego człowieka. Wiele z tych norm pomija także fakt tego, iż po początkowym spożyciu alkoholu pobudza on organy i wyostrza zmysły prowadzącego pojazd. Niemniej granica pomiędzy "wyostrzeniem" zmysłów a upojeniem alkoholowym jest płynna i zależna od możliwości metabolizowania alkoholu u poszczególnych osób - mówi dr Jonatan Hasiewicz.

- Prawo nie rozróżnia tych kwestii, chociaż czasami w ich sprawie w trakcie rozpraw karnych (w sprawach z art. 178 Kodeksu Karnego oraz art. 178a Kodeksu Karnego) wypowiadają się biegli sądowi lub omawiają je na prośbę Obrońców, lub pełnomocników Pokrzywdzonych (Oskarżycieli posiłkowych). Oceniany jest często moment spożycia alkoholu w stosunku do momentu powstania wypadku drogowego z udziałem kierującego pojazdem w stanie nietrzeźwości. Oczywiście bezsprzecznym pozostaje to, iż na dłuższą metę alkohol upośledza zdolności poznawcze i podejmowanie właściwych manewrów obronnych w ruchu drogowym - wyjaśnia dr Jonatan Hasiewicz.

Co jeśli kierowca przekroczył dopuszczalny limit, a nie był sprawcą zdarzenia drogowego? Obalamy popularny mit

Na koniec zapytaliśmy eksperta o hipotetyczną sytuację, w której kierujący pojazdem, będąc pod wpływem lub po spożyciu, brał udział w zdarzeniu drogowym. Co w w przypadku, gdy nie był on sprawcą, a jego nietrzeźwość nie wpłynęła na przebieg wydarzeń? 

- Każdorazowo w przypadku popełnienia przestępstwa z art. 177 par. 1 Kodeksu Karnego lub art. 177 par. 2 Kodeksu Karnego alkohol jest czynnikiem obciążającym sprawcę wypadku drogowego, niezależnie od tego, na jakim jest on poziomie. W przypadku gdy Pokrzywdzony był pod wpływem alkoholu, jest to okoliczność, która często (jako wpływająca na refleks kierowcy i postrzeganie zdarzeń na drodze) stanowi okoliczność mogącą wpływać na przyczynienie się Pokrzywdzonego do powstania wypadku drogowego. Co prawda nie będzie on sprawcą wypadku drogowego, ale fakt bycia pod wpływem alkoholu może wykluczać ewentualne cywilnoprawne roszczenia odszkodowawcze. Może też przysporzyć problemów z ubezpieczycielem. Należy pamiętać w tym miejscu o regulacji art. 178 Kodeksu Karnego, który zaostrza karalność wobec sprawcy wypadku drogowego będącego w stanie nietrzeźwości - odpowiada inżynier ruchu drogowego, radca prawny dr Jonatan Hasiewicz.

Źródło: Goniec.pl, National Institute on Alcohol Abuse and Alcoholism, doktorhasiewicz.pl